Biała … Puchar Polski w XCO jaki odbył się w tej uroczej miejscowości nie miał nic wspólnego z białym kolorem …
W sumie to, że będzie deszcze wiedzieliśmy już dzień wcześniej, ale takiej masakry błotnej raczej chyba nikt nie przewidział. Orgii mieli trochę pecha – akurat w dzień zwodów z nieba lało jak z cebra.
Gdyby było sucho trasa bardzo fajna. No może porócz tych bezsensownych kamieni, które organizatorom podarowała jakaś kopalnia. Dziwna moda na te RockGardeny … nie kumam po co … ale co poradzić. W każdym razie RockGarden w tym roku to bardzo chybiona inwestycja 🙂 – zbyt dużego zainteresowania nie miał.
Błoto na trasie było tak masakryczne, że rower przełajowy byłby najlepszym rozwiązaniem. Takiego błotka mogą pozazdrościć wszyscy organizatorzy zawodów przełajowych 🙂
Jak już przyjechaliśmy to stawiliśmy się dzielnie na mecie. A było tak:
Łukasz – długo się nie najeździł. Zapowiadał się świetny wyścig. Będąc około na około piątym miejscu rozwalił koło i grzecznie musiał deptać do mety nie ukończywszy wyścigu. Za karę siedział w trzecim rzędzie naszego „klubowozu” i miła zakaz gadania całą drogą 🙂
Aleksandra – Ola nasza ma wypasiony sprzęt lecz zupełnie nie przystosowany do warunków jakie panowały w Białej. Karbonowa półeczka przed tylnym kołem „robiła robotę” – nie przesadzę, że rower Oli na mecie ważył grubo ponad 20 kg. Mimo wszystko Ola dotarła na metę na 7 pozycji. Punkty jakieś są. Sceny walczących dziewczyn były naprawdę dantejskie 🙂 – gdyby to ktoś sfilmował i profesjonalnie obrobił to byłby hit !!!
Jędrzej – nasz zmarzluch – walczył dzielnie. Zero przyczepności zapewniało mu zabawę na wysokim poziomie. Na mecie trochę się denerwował na wynik, lecz ukończenie takiego wyścigu już jest sukcesem … wynik jest mniej ważny .. ważne aby była satysfakcja z bycia twardzielem 😉 – 29 miejsce
Konrad – deczko schorowany walczył jak lew. Oczywiście jak wszyscy najbardziej doskwierał mu sprzęt który już po połowie okrążenia odmawiał posłuszeństwa. Bez wspomagaczy … gdyż bolące gardło uniemożliwiało mu spożywanie żeli ukończył wyścig można powiedzieć w połowie stawki na 21 miejscu.
Dominik – widząc co się szykuje najchętniej wracałby do domu. I wcale się mu nie dziwię. Myślę że Dominik od dziś jest wielbicielem błota 😉 – sprzęt oczywiście natychmiast odmówił mu posłuszeństwa i cały wyścig walczył ze swoimi słabościami. Nie zdziwię jeśli błoto (zamiast ładnych dziewczyn 😉 ) będzie śniło mu się przez najbliższe noce – 28 miejsce
No bez wątpienia wyścig w Białej zapamiętamy na długo. Zapamiętamy również na przyszłość że jadąc do Białej powinniśmy spakować przełajówkę 🙂
Kilka fotek zrobiłem. Niestety obstawianie boxu i focenie odbija się coraz bardziej na ilość zdjęć i ich jakości ;-( Link do fotek dziś poleca poniższy błotny „paplok” 🙂