To co się działo dziś na trasie kolejnych zmagań przełajowych w Trnavie nadawało by się na scenariusz filmu rodem z horroru. Kadetki miały istny armagedon, wiatr kład drzewa, latało wszystko a ulewa uniemożliwiała nawet kibicowanie. Sędziowie pewnie nadal zbierają po okolicy sprzęt 🙂
Mnie się wydaje że momentami było nawet niebezpiecznie. Rozłożyste kasztany pod którymi biegła trasa aż trzeszczały w posadach – gdyby któryś z potężnych konarów chrupnął… strach się bać.
Ola powtarza wynik z dnia wczorajszego. Bez szału. Nie mogła wejść w obroty. Widocznie znów to nie był jej dzień. ;-). Jedno jest pewne – dzisiejsze ściganie zapamięta do końca życia. Ja sobie nie przypominam takiego armagedonu na zawodach.
Łukasz odpuścił start. A może i dobrze. Po pierwsze wcześniej byliśmy w domu po drugie zmókł biedak okropnie już przed startem a rozchorować się w połowie sezonu przełajowego……
Nic… robimy swoje… zwiedzamy i bawimy się w jesienne ściganie … żeby tylko pogoda była jako tako normalna bo nie ma radochy jak leje, zimno i wieje 🙂
Następne ściganie planujemy za dwa tygodnie …. oby nie było tak „ciekawie” 🙂
A aparat to będzie odmakał do wiosny