W wyścigach szosowych rzadko bierzemy udział, gdyż po pierwsze w rozsądnej odległości jest ich jak na lekarstwo, a po drugi mamy jedną szosówkę w klubie 🙂 (Szukamy sponsora ;-)).
Dziś urwaliśmy się z Olą na dość mocno obstawiony wyścig, żeby przebadać czy na tegorocznej nutelli (która jest dla nas dosyć ważna w kalendarzu) mamy jakieś szanse zaistnieć. I chyba mamy, bo test poszedł dobrze.
Trasa w Pińczycach na pierwszy rzut oka nie wydaje się wymagająca. Gdy objechaliśmy ją samochodem zastanawialiśmy się gdzie te góry. Największy podjazd na trasie to nawet nie ma pół z tego jaki mamy codziennie aby pod dom podjechać :-). Jednak jak się okazuje co innego wydaje się z okien samochodu, a co innego gdy trzeba go pokonywać w dzikim tempie na najwyższych obrotach.
Ola zajęła świetne drugie miejsce przegrywając naprawdę niewiele na finiszu, który znajdował się na końcu dość długiego podjazdu. Jesteśmy z wyniku bardzo zadowoleni gdyż prawdę mówiąc liczyliśmy że Ola przyjedzie w pierwszej grupie ale nie że powalczy bezpośrednio o zwycięstwo. Startowało sporo dziewczyn, które mają znacznie większe doświadczenie jeśli chodzi o strategię na szosie i udało się skutecznie z nimi rywalizować.
No na razie dość asfaltowych zmagań … wracamy do błota 🙂
Kilka fotek z dzisiejszych zmagań :
****